Pójdę tam gdzie mnie wiatr powieję
Dziś mówię to co czuję
To mój najlepszy moment
I dokąd chcę pójdę tam
(Violetta: Soy mi mejor momento)
Capitulo 2
Natalia
Lecę wraz z panią Policjantką samolotem do Buenos Aires. Ojciec chcę mnie wziąść. Strasznie się boję tego spotkania. Przecież ja go nigdy nie widziałam. Co gorsza pani przekazała mi ,że mam trójkę przyrodniego rodzeństwa. Normalnie super! Po 4 godzinach siedzenia wreszcie mogliśmy wysiąść. Gdy byłyśmy na lotnisku podeszło do nas dwoje ludzi. Mężczyzna i Kobieta.
-Dzień dobry. Komisarz Denby. Państwo Verdas?-zapytała policjantka a oni pokiwali głowami- Zostawiam państwu Natalię.-powiedziała i odeszła. Popatrzyłam na mojego mniemanego Ojca. Uśmiechał się do mnie.
-Witaj Natalko.-podszedł do mnie i przytulił.-Jesteś tak samo piękna jak Amelia. To jest moja żona Jasmin.
-Dzień dobry-powiedziałam nieśmiało. Pani Jasmin uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie
-Dzień dobry Natalko. Bardzo przypominasz mi twoją mamę. Kiedyś byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami.-Chwila co? To jakim cudem Ojciec założył rodzinę z panią Jasmin? Mama mówiła ,że nas zostawił. Będę musiała się o to wypytać ale nie dziś, jestem bardzo zmęczona.
Dotarcie do mojego nowego domu zajęło nam poł godziny. Okolica tętniła życiem, w każdym ogródku były posadzone przepiękne kwiaty a gdzie nie gdzie dzieci bawiły się grając w piłkę. Weszłam do środka willi? Tak chyba tak mogę nazwać ten dom. Piękny wystrój, przeważał motyw hiszpański. Nagle usłyszałam jak drzwi wejściowe ponownie się otwierają. W wejściu staną przystojny chłopak o czarnych włosach. Popatrzył na mnie zdziwiony.
-Natalko to Diego nasz syn-powiedziała pani Jasmin. Wyraz twarzy chłopaka momentalnie się zmienił. Podszedł do mnie i wyciągnął rękę.
-Miło Cię poznać. Jestem Diego ten najmilszy i najprzystojniejszy z Verdasów.- uśmiechnęłam się i uścisnęłam dłoń
-Natalia ale mów mi Naty-powiedziałam nieśmiało.
-Diego zabierz rzeczy Natali do jej pokoju- powiedział Ojciec, chłopak zabrał moje walizki i pokazał mi ruchem głowy abym poszła za nim. Szliśmy długim korytarzem w krępującej ciszy.
-To jest was troje?-zapytałam aby trochę lozluźnić atmosferę.
-Tak jeszcze Leon i Lena-odpowiedział- Oni.. znaczy nie zrozum mnie źle. Lepiej abyś na nich uważała.
-Nienawidzą mnie?-Diego spuścił głowę
-To nie tak po prostu Cię jeszcze nie poznali.
-Nie mam im tego za złe. W końcu wpieprzyłam się w wasze życie, w waszą rodzinę.- stanęliśmy pod drzwiami prowadzącymi do mojego pokoju. Weszliśmy a mi odjęło mowę. Królewskie łożę piękne meble. Pokój jak dla księżniczki.
-Gosposia pościeliła ci łóżko.-powiedział i postawił walizki obok łóżka.
-Dziękuje-odpowiedziałam
-Cieszę się ,że mogę cię poznać i ,że wogólę tu jesteś Naty. -uśmiechnęłam się-Jakbyś czegoś potrzebowała mój pokój to ten na przeciwko-uśmiechnął się i wyszedł. Usiadłam na łóżku i zaczęłam się rozpakowywać. Wyjęłam zdjęcie moje i mamy. Byłyśmy takie szczęśliwe. Po moim policzku znów zaczęły spływać łzy. Czemu mama się zabiła? To pytanie dręczyło mnie przez cały czas. Wyjrzałam przez okno. Ujrzałam Diego jakiś trzech chłopaków i dwie dziewczyny.
Diego
Chciałem iść poszukać Leona i Lenę. Muszę im powiedzieć ,że Natalia jest całkiem spoko i nie muszę jej nienawidzić. Stali przy furtcę z Violettą-dziewczyną Leona, Federico-bratem Violetty i Maxim-moim najlepszym przyjacielem.
-Cześć! ,,siostrunia" już przyjechała?-zapytał Leon z niesmakiem
-Tak, jest naprawdę fajna i ładna-powiedziałem
-Co z tego? kolejna pusta lala jakich pełno w Buenos Aires.-powiedziała Lena
-Dajcie spokój. Nie znacie jej jeszcze-wtrącił się Maxi
-Po za tym straciła mamę, wystarczająco już jej ciężko-dopowiedział Federico. On zawsze myśli racjonalnie. Mój człowiek.
-Obiad-usłyszeliśmy krzyk mamy. Pożegnaliśmy się z przyjaciółmi i weszliśmy do domu. Ze schodów właśnie schodziła Naty.
-Naty!-zawołałem- To Leon i Lena-przedstawiłem ich sobie. Moje rodzeństwo zrobiło kwaśne miny. Zignorowali nieśmiało uśmiechającą się Natalkę i odeszli w stronę jadalni.
-Nie przejmuj się nimi-powiedziałem-dobrze ,że nie użyli słów-palnąłem, ja i mój niewyparzony język. Dziewczyna przestraszyła się.-Znaczy ahh chodźmy już
Przy stole siedzieli także rodzice. Zaczęliśmy jeść w ciszy.
-Natalko powiedz czym się interesujesz?-zapytała mama
-muzyką-odpowiedziała nieśmiało Naty.
-Druga Amelia-powiedziała mama, udałem ,że się ksztusze.
-Mamo-pokręciłem głową
-Muzyką powiadasz. To co jakieś ballady czy opera?-zapytał z kpiną w głosie Leon
-Pop-odpowiedziała szybko Naty
-Leon!-tata podniósł głos-chcę abyś jutro oprowadził Natalię po szkolę. Będziecie chodzić do jednej klasy-mój brat wypluł zawartość sałatki którą właśnie miał sporzyć.
-Że co? Nigdy w życiu! -powiedział oschle Leon patrząc się na Naty.
-Dziękuje już nie jestem głodna-powiedziała szatynka i wstała
-Ale nie tknęłaś deseru-powiedziała mama
-Przepraszam ale jestem zmęczona-odpowiedziała i udała się na górę. Pięknie pierwszy rodzinny objad okazał się totalną klapą.
----------------------------------------------------------------------
Jest oto drugi rozdział. Dopadła mnie jakiaś wstrętna choroba, moja gardło całkowicie wysiadło i nic nie mogę powiedzieć :/ Macie jakieś sprawdzone metody na pozbycie się bólu gardła?
Nowy wygląd jest w trakcie robienia. Zakładki także będą odświeżone.
Czekam na wasze komentarze i do następnego posta.
Dodo
Cudeńko...
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest świetne ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział <3
Nie moge się doczekać ciągu dalszego
OdpowiedzUsuńSuper historia
OdpowiedzUsuńwoooooow !
OdpowiedzUsuńGenialne *_*
Leoś jaki zły :(
Diego mój słodziaaak <3
czekam na więcej ! :)
Panna Martin
Superaśnie :* ps. Oddaj mi swój talent <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta ;)
Boskie ***
Super roździał
OdpowiedzUsuńZarąbisty blog :)
OdpowiedzUsuńObserwuję, kocham i nwm co jeszcze!
Natusia... Leon...
Nie no od teraz nie lubię Leona!
CZekam na next <3333333
http://amigosnosiempresonsoloamigos-naxi.blogspot.com/
Zapraszam do siebie. Mam nadzieję że wpadniesz i zostawisz po sobie ślad :)
extra <3
OdpowiedzUsuńczekam na next :*
Życze zdrowia i czekam na next
OdpowiedzUsuń