piątek, 24 października 2014

Capitulo 3

Dziś chcę śpiewać
Dekret prawdziwego marzenia
Wiem ,że możemy uwierzyć
I nic nas nie zatrzyma!
(Violetta: Descubri)


Capitulo 3

Natalia
Obudził mnie dzwięk budzika. Zaspana zsunęłam się z wygodnego łóżka i powędrowałam do łazienki. Dziś mój pierwszy dzień w nowej szkole. Denerwuję się. Podeszłam do garderoby, którą wczoraj napakowałam moimi rzeczami i ubrałam swoje ulubione szorty i bluzkę z napisem ,,Music" Rozczesałam moje niesforne loki i zeszłam na dół na śniadanie. W jadalni nikogo nie było. Całe szczęście. Modliłam się aby Leon czy Lena tutaj nie zeszli. Nie kiedy jestem sama. Po chwili przyszła Pani ubrana w fartuch. Podejrzewam ,że to gosposia.
-Dzieńdobry-powiedziałam i uśmiechnęłam się
-Dzieńdobry, panienka Natalia?-zapytała uprzejmo
-Tak, proszę mi mówić Naty! Może pani pomogę?-zapytałam, nie jestem przezwyczajona do luskusów. Zawsze ja albo mama robiłyśmy śniadanie.
-Nie zaprzątuj sobię główki skarbie. To moja praca.
-Ależ ja nalegam-powiedziałam i wstałam po czym udałam się do kuchni.

Leon
Ah nowa ,,siostrunia" jak ja jej nie nawidzę. Musiała się wpieprzyć do naszego życia? Zszedłem na dół, usłyszałem dźwięk dzwonka w drzwiach stała moja dziewczyna Violetta.
-Cześć kochanie-powiedziałem i pocałowałem ją
-Hey słonko. .Maxi ma zajęcia w studiu a Fede uczy się do Geografi. Pomyślałam ,że pójdziemy razem do szkoły.
-Oczywiście ale nie jadłem jeszcze śniadania. Chodź zjesz z nami.-zaprosiłem ją do środka. Po schodach schodziła reszta domowników oprócz wspraszalskiej.
-Natalia jeszcze nie zeszła?-zapytał tata, przewróciłem oczami- A dzień dobry Violetto
-Dzień dobry
-Byłem u niej rano ale nie było jej w pokoju-odpowiedział Diego. Udaje wielkiego bohatera
-O Boże a jeśli uciekła-przestraszyła się mama
-Zostawiła rzeczy więc raczej nie-pocieszył ją Diego
W jadalni unosił się zapach naleśników. O jak ja kocham naleśniki. Usiedliśmy po chwili z kuchni wyszła Natalia i Matylda-nasza gosposia.
-Dzień dobry-powiedziała hiszpanka i z bananem na twarzy usiadła na swoim miejscu
-Bardzo państwa przepraszam Naty nie pozwoliła mi wogólę dotknąć patelni. Jej naleśniki są o niebo lepsze od moich-powiedziała Matylda i odeszła
-Racja Naty są świetne-powiedział Diego z pełną buzią.
-Dziękuje.
- A no tak Naty to Violetta dziewczyna Leona, Violetto to Naty-przedstawił ich sobie Diego. Nie wiem czemu Violetta z uśmiechem uścisnęła dłon Natali.
-Leon oprowadzisz Natalie po szkole?-zapytał tata a ja już miałem coś odpyskować...
-Nie trzeba dam sobie radę-powiedziała Natalia
-Ja ją oprowadzę-wtrącił sie Diego-mimo ,że chodzę do innej klasy. - Po zjedzeniu wyszliśmy do szkoły. Ja Vilu i Leona jak najdalej od tej gburowskiej dwójki.


Natalia
Szkoła w której mam się teraz uczyć jest ogromna ale w Barcelonie chodziłam do większej. Diego oprowadził mnie a potem poszedł do swojej klasy. Było już po dzwonku więc udałam się pod numer 34- klasy geograficznej. Zapukałam i otworzyłam drzwi. Wszystkie oczy zostały zwrócone ku mnie.
-Ah ty pewnie jesteś Natalia-powiedziała nauczycielka, pokiwałam głową. Wypatrzyłam w jednej ławce Leona i Violetta rozmawiali z tymi samymi chłopakami których wydziałam wczoraj pod domem.- Witaj w naszej klasie-podała mi podręcznik- Usiądź proszę obok Ludmiły-Skierowałam wzrok na ławkę ustawioną na samym końcu sali. Siedziała w niej blondynka. Miała związany wysoki kucyk. Niepewnie do niej podeszłam i usiadłam.
-Hey jestem Naty-powiedziałam po cichu
-Ludmiła-odpowiedziała i się do mnie uśmiechnęła.-Ty jesteś Natalia Perdido? Nie pamiętasz mnie? Jestem Ludmiła Ferro przyjaźniłyśmy się w dzieciństwie
-No pewnie ,że pamiętam
-Ferro, Perdido! Poznacie się na przerwie-przerwała nauczycielka
-------

-Co tutaj robisz?-zapytała Ludmiła gdy wyszłyśmy z klasy opowiedziałam jej całą historię. Nasze mamy kiedyś się przyjaźniły potem Lu i jej rodzina musieli wyjechać z Barcelony. Stanęłyśmy przy szafkach.
-Ej Lu idziesz do studia?-podeszła do nas czarnowłosa dziewczyna z dziwnym akcentem
-Pewnie. A Naty to Francesca moja przyjaciółka-przedstawiła nas Lu
-Miło mi
-Co to studio?-zapytałam
-Najlepsza szkoła muzyczna tutaj. Pamiętam ,że świetnie śpiewałaś może się zapiszesz?-zapytała Lu
-Nie powinnam. Leon i Lena bardzo mi dokuczają.....
-Oni zawsze każdemu dokuczają-odpowiedziała Francesca i skierowała głowę na tą samą grupkę która stała wczoraj przed domem.- Leon jest kapitanem drużyny futbollowej, Violetta chilliderką, Diego, Federico i Maxi grają razem z Leonem w drużynie. To gwiazdy szkoły.-grupka zaczęła się kierować w naszą stronę.
-Francesca-powiedział Diego z uśmiechem
-Spadaj leszczu-odpowiedziała dziewczyna a na mojej twarzy pojawił się banan.
-Posłuchaj Naty jeśli już wszyscy wiedzą ,że jesteś naszą rodziną to chociaż się zachowuj i nie gadaj z tymi brudziarzami i kujonami-powiedział Leon z kpiną.
-Co? Będę się przyjaźnić z kim chcę a wam nic do tego!-odpowiedziałam- Idziemy dziewczyny-zwróciłam się do nowych przyjaciółek. Nie pozwolę aby ktoś mną rządził a w szczególności Leon. Takie osoby jak on nie mają u mnie szacunku!


----------------------------------------------------------------------
I jest rozdział 3
Jesteście ciekawi ciągu dalszego?
Pojawi się gdy zobaczę 10 komentarzy!

PS: Podawajcie swoje blogi, chętnie poczytam ;)

czwartek, 16 października 2014

Capitulo 2

Pójdę tam gdzie mnie wiatr powieję
Dziś mówię to co czuję
To mój najlepszy moment
I dokąd chcę pójdę tam
(Violetta: Soy mi mejor momento)

Capitulo 2


Natalia
Lecę wraz z panią Policjantką  samolotem do Buenos Aires. Ojciec chcę mnie wziąść. Strasznie się boję tego spotkania. Przecież ja go nigdy nie widziałam. Co gorsza pani przekazała mi ,że mam trójkę przyrodniego rodzeństwa. Normalnie super! Po 4 godzinach siedzenia wreszcie mogliśmy wysiąść. Gdy byłyśmy na lotnisku podeszło do nas dwoje ludzi. Mężczyzna i Kobieta.
-Dzień dobry. Komisarz Denby. Państwo Verdas?-zapytała policjantka a oni pokiwali głowami- Zostawiam państwu Natalię.-powiedziała i odeszła. Popatrzyłam na mojego mniemanego Ojca. Uśmiechał się do mnie.
-Witaj Natalko.-podszedł do mnie i przytulił.-Jesteś tak samo piękna jak Amelia. To jest moja żona Jasmin. 
-Dzień dobry-powiedziałam nieśmiało. Pani Jasmin uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie
-Dzień dobry Natalko. Bardzo przypominasz mi twoją mamę. Kiedyś byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami.-Chwila co? To jakim cudem Ojciec założył rodzinę z panią Jasmin? Mama mówiła ,że nas zostawił. Będę musiała się o to wypytać ale nie dziś, jestem bardzo zmęczona.
Dotarcie do mojego nowego domu zajęło nam poł godziny. Okolica tętniła życiem, w każdym ogródku były posadzone przepiękne kwiaty a gdzie nie gdzie dzieci bawiły się grając w piłkę. Weszłam do środka willi? Tak chyba tak mogę nazwać ten dom. Piękny wystrój, przeważał motyw hiszpański. Nagle usłyszałam jak drzwi wejściowe ponownie się otwierają. W wejściu staną przystojny chłopak o czarnych włosach. Popatrzył na mnie zdziwiony.
-Natalko to Diego nasz syn-powiedziała pani Jasmin. Wyraz twarzy chłopaka momentalnie się zmienił. Podszedł do mnie i wyciągnął rękę.
-Miło Cię poznać. Jestem Diego ten najmilszy i najprzystojniejszy z Verdasów.- uśmiechnęłam się i uścisnęłam dłoń
-Natalia ale mów mi Naty-powiedziałam nieśmiało.
-Diego zabierz rzeczy Natali do jej pokoju- powiedział Ojciec, chłopak zabrał moje walizki i pokazał mi ruchem głowy abym poszła za nim. Szliśmy długim korytarzem w krępującej ciszy.
-To jest was troje?-zapytałam aby trochę lozluźnić atmosferę.
-Tak jeszcze Leon i Lena-odpowiedział- Oni.. znaczy nie zrozum mnie źle. Lepiej abyś na nich uważała.
-Nienawidzą mnie?-Diego spuścił głowę
-To nie tak po prostu Cię jeszcze nie poznali.
-Nie mam im tego za złe. W końcu wpieprzyłam się w wasze życie, w waszą rodzinę.- stanęliśmy pod drzwiami prowadzącymi do mojego pokoju. Weszliśmy a mi odjęło mowę. Królewskie łożę piękne meble. Pokój jak dla księżniczki.
-Gosposia pościeliła ci łóżko.-powiedział i postawił walizki obok łóżka.
-Dziękuje-odpowiedziałam
-Cieszę się ,że mogę cię poznać i ,że wogólę tu jesteś Naty. -uśmiechnęłam się-Jakbyś czegoś potrzebowała mój pokój to ten na przeciwko-uśmiechnął się i wyszedł. Usiadłam na łóżku i zaczęłam się rozpakowywać. Wyjęłam zdjęcie moje i mamy. Byłyśmy takie szczęśliwe. Po moim policzku znów zaczęły spływać łzy. Czemu mama się zabiła? To pytanie dręczyło mnie przez cały czas. Wyjrzałam przez okno. Ujrzałam Diego jakiś trzech chłopaków i dwie dziewczyny.

Diego
Chciałem iść poszukać Leona i Lenę. Muszę im powiedzieć ,że Natalia jest całkiem spoko i nie muszę jej nienawidzić. Stali przy furtcę z Violettą-dziewczyną Leona, Federico-bratem Violetty i Maxim-moim najlepszym przyjacielem.
-Cześć!  ,,siostrunia" już przyjechała?-zapytał Leon z niesmakiem
-Tak, jest naprawdę fajna i ładna-powiedziałem
-Co z tego? kolejna pusta lala jakich pełno w Buenos Aires.-powiedziała Lena
-Dajcie spokój. Nie znacie jej jeszcze-wtrącił się Maxi
-Po za tym straciła mamę, wystarczająco już jej ciężko-dopowiedział Federico. On zawsze myśli racjonalnie. Mój człowiek.
-Obiad-usłyszeliśmy krzyk mamy. Pożegnaliśmy się z przyjaciółmi i weszliśmy do domu. Ze schodów właśnie schodziła Naty.
-Naty!-zawołałem- To Leon i Lena-przedstawiłem ich sobie. Moje rodzeństwo zrobiło kwaśne miny. Zignorowali nieśmiało uśmiechającą się Natalkę i odeszli w stronę jadalni.
-Nie przejmuj się nimi-powiedziałem-dobrze ,że nie użyli słów-palnąłem, ja i mój niewyparzony język. Dziewczyna przestraszyła się.-Znaczy ahh chodźmy już
Przy stole siedzieli także rodzice. Zaczęliśmy jeść w ciszy.
-Natalko powiedz czym się interesujesz?-zapytała mama
-muzyką-odpowiedziała nieśmiało Naty.
-Druga Amelia-powiedziała mama, udałem ,że się ksztusze.
-Mamo-pokręciłem głową
-Muzyką powiadasz. To co jakieś ballady czy opera?-zapytał z kpiną w głosie Leon
-Pop-odpowiedziała szybko Naty
-Leon!-tata podniósł głos-chcę abyś jutro oprowadził Natalię po szkolę. Będziecie chodzić do jednej klasy-mój brat wypluł zawartość sałatki którą właśnie miał sporzyć.
-Że co? Nigdy w życiu! -powiedział oschle Leon patrząc się na Naty.
-Dziękuje już nie jestem głodna-powiedziała szatynka i wstała
-Ale nie tknęłaś deseru-powiedziała mama
-Przepraszam ale jestem zmęczona-odpowiedziała i udała się na górę. Pięknie pierwszy rodzinny objad okazał się totalną klapą.

----------------------------------------------------------------------
Jest oto drugi rozdział. Dopadła mnie jakiaś wstrętna choroba, moja gardło całkowicie wysiadło i nic nie mogę powiedzieć :/ Macie jakieś sprawdzone metody na pozbycie się bólu gardła?
Nowy wygląd jest w trakcie robienia.  Zakładki także będą odświeżone.


Czekam na wasze komentarze i do następnego posta.

Dodo

poniedziałek, 13 października 2014

Capitulo 1

Calling out father, oh,
Stand by and we will
Watch the flames burn auburn on
The mountain side high
(Ed Sheeran- I see fire)

Capitulo 1

Natalia
Moje krzyki usłyszała sąsiadka która przechodziła obok domu. Znalazła mnie płaczącą na podłodzę oraz ciało mamy. Wszystkie wydarzenia przeszły jak torpeda. Nie pamiętam nawet rozmowy z policją. Z resztą nie byłam w stanie z nikim gadać. Pani Matylda, bo tak miała na imię sąsiadka zabrała mnie do swojego domu na noc. Policjant powiadomił mnie ,że jutro zabierzę mnie do Ojca. Problem w tym ,że ja go nie znam. Zostawił mnie i mamę jak miałam roczek. Przesyłał pieniądzę ale nic więcej. Znalazł sobie nową rodzinę. Usiadłam przy ścianie i zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Czemu mama mnie zostawiła? Przecież było nam tak dobrze! Ojciec nie zgodzi się mnie wziąść. Ma swoją rodzinę i swoje sprawy. Pójdę do domu dziecka. Pamiętam jak dostałam leki na uspokojenie. Zaraz potem zasnęłam.
Obudziłam się około 6 rano. Bez namysłu wstałam, wykonałam poranne czynności i skierowałam się do domu. Policja ma przyjechać po mnie o 10. Muszę spakować rzeczy. Powiem im ,że nie chcę jechać do Ojca. Niech zabiorą mnie gdzieś indziej. Weszłam do środka. W kuchni było pełno tabliczek z miejscami odcisków palców. Do moich oczy dopłynęły łzy, nie zamierzałam ich powstrzymywać. Postanowiłam tam nie wchodzić, skierowałam się do swojego pokoju. Panował tam idealny porządek. Podeszłam do szafy, wyjęłam torby i zaczęłam się pakować. Łzy nie przestawały kapać z moich oczu.

Leon
Dziś znów szkoła. Jak ja nienawidzę tej placówki. Jestem tam najpopularniejszy to fakt ale ta nauka już naprawdę dobija. Zszedłem na dół gdzie mama robiła śniadanie. Tata jak zwykle szukał krawatu, mój brat Diego oraz siostra Lena jedli pyszności mamy. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi a ,że byłem ich najbliżej poszedłem otworzyć. Zastałem w nich jednego z policjantów.
-Dzień dobry! Jest pan Verdas?-zapytał
-Tak-przytaknąłem i wpuściłam władzę do środka.
-Pan Verdas?-zapytał tatę na co ten uścisną jego dłoń.-Nazywam się Justin Geymes. Wczorajszej nocy doszło do samobójstwa pani Amelii Perdido.-Momentalnie twarz taty zbladła a mama złapała się za głowę.-Pani Perdido opiekowała się samotnie córką Natalią. Czy to pan jest jej biologicznym ojcem?-wmurowało mnie w ziemie. Tato pokiwał głową. Raptownie zrobiło mi się gorąco. Usiadłem na krzęślę.-Natalia nie ma się teraz gdzie zatrzymać. Wyjściem jest dom dziecka chyba ,że pan zobowiąże się do zaopiekowania córką.
-Zobowiąże się-odezwała się mama- Jesteśmy to winni Amelii.
-Dobrze w takim razie Natalia przybędzie jutro na lotnisko z Barcelony. Lotem 144 o godz 14:50.
-Dziękuje-odpowiedział tata a policjant wyszedł. W pomieszczeniu zapanowała głucha cisza.
-O co w tym chodzi?-pierwszy odezwał się Diego, był najstarszy i najrozsądniejszy z naszej trójki. Tata usiadł mama zrobiła tak samo.
-Amelia była moją najlepszą przyjaciółką-zaczęła mama- chodziła kiedyś z waszym tatą.
-Ale ja zakochałam się w waszej mamie. Ja i Amelia rozstaliśmy się. Wtedy na świat przyszedł Diego a potem Leon. Gdy pewnego wieczoru byliśmy na imprezie ja i Amelii trochę za dużo wypiliśmy. Zdradziłem waszą mamę. Amelia zaszła w ciążę. Powiedziała nam o tym oznajmiła również ,że wyjeżdża do Barcelony do pracy w studiu nagraniowym a dziecko wychodzą sama. Zgodziłem się ale pod warunkiem ,że będzie przyjmować miesięczne alimenty. Kilka miesięcy później na świat przyszła Natalia.
-Czemu nic nam nie powiedzieliście?-zapytała Lena
-Amelia nie chciała burzyć szczęścia naszej rodziny-powiedziała mama
-Do jasnej Cholery!-nie mogłem wytrzymać- I cały czas ukrywaliście przed nami ,że mamy siostre! Nie chcę jej tu widzieć. Niech idzie do domu dziecka!
-Może to i dobrze ,że nic nam nie mówiliście. Gdyby ta Amelia nie zmarła nadal bylibyśmy szczęśliwą rodziną-Lena przynała mi rację.
-Uspokujcie się!-krzykną Diego-To w końcu nasza siostra!
-Żadna siostra!  Przyjdzie tutaj po jedzenie i spanie!
-Leon i Lena w tej chwili macie przestać!-krzynką tata a ja dałem upust emocjom. Wyszedłem z domu trzaskając drzwiami.
--------------------------------------------------------------------------------------------
Tak jak obiecałam nowy rozdział ;)
Następna część już wkrótce ale za min 5 komentarzy!
Mój najnowszy cover:

Czekam na komentarze!
A mój blog z informacjami: http://polskie-v-lovers.blogspot.com/

PS Zostawiajcie linki do swoich blogów! Chętnie pozaglądam ;)